Jeju, jak mnie drażnią mody internetowe: na gotowanie, ubieranie się, porady kosmetyczne, szydełkowanie, "krytykę" literacką. Drażnią, a jednak pociągają.
Każdy marzy po cichutku o byciu ekspertem. Dziedzin jest tyle co tych życiowych, a blogów conajmniej tyle, ile tematów można sobie ubzdurać. Tak więc ja sobie ubzdurałam - żadnej powtarzalności, żadnej tandety, żadnego powielania treści!
No i wpadłam w pułapkę. Bo jednak nie do końca się da pisać w ten sposób, jeśli pomysłem na blog jest po prostu pisać. A jeśli spodoba mi się jakiś przepis? A jeśli kupię super czapkę?
Sama już nie wiem.
Mam dwadzieścia lat, męża od trzech i pół miesiąca, studia na głowie, w sobie bitwę między tradycją
a nowoczesnością, różne marzenia, wielkie marudzenie.
Jesteś pewien, że chcesz o tym czytać?
(Jesteś pewna, że chcesz o tym pisać?)
Powodzenia na tej trudnej acz przyjemnej drodze :)
OdpowiedzUsuńSama ostatnio się nad tym zastanawiam :) Mam nadzieję, że uda Ci się znaleźć jakiś złoty środek. Życzę powodzenia i będę śledzić, jak Ci idzie!
OdpowiedzUsuń